Żużlowy cykl Grand Prix wchodzi w decydującą fazę. Za nami kolejny etap, w drodze po medale indywidualnych mistrzostw świata. Tym razem najlepsi zawodnicy zawitali do Szwecji, a konkretnie do Sztokholmu, aby walczyć o kolejne punkty w klasyfikacji generalnej. Zwyciężył ponownie niezawodny Jason Doyle.
Najlepsi bukmacherzy
- Duża ilość bonusów
- Aplikacja mobilna
- Nowoczesny wygląd serwisu
- Stale rozwijana oferta na sporty motorowe
- Nawet 600 PLN w bonusie powitalnym
- Skromna i elegancka szata graficzna
- Prosty, czytelny interfejs użytkownika
- Mała oferta zakładów
- Kursy nie zawsze są zadowalające
Australijczyk jest obecnie w prawdziwie kosmicznej formie. To już jego trzecia wygrana z rzędu. Dodając do tego słabszą niż zwykle dyspozycję Grega Hancocka, to właśnie Doyle został głównym faworytem do złota. We wczorajszych zawodach „odsadził” Amerykanina na 10 punktów i wyszedł tym samym na prowadzenie w klasyfikacji generalnej.
Stanisław Chomski, trener Stali Gorzów tak skomentował kolejny fantastyczny występ Australijczyka: „Doyle jedzie kapitalnie, a do tego ma furę szczęścia. Żużel to bardzo złożony sport, ale on wyczuwa wszystko co jest potrzebne do wygrywania i do tego los mu sprzyja. Poza tym sytuacje na torze dobrze się dla niego układają. Nic nie obraca się przeciwko niemu. Szczęście jest jednak potrzebne w każdej dyscyplinie i Doyle oprócz wysokiej formy właśnie to ma.”
Drugie miejsce w skandynawskich zawodach zdobył Chris Holder, a trzeci był reprezentant gospodarzy Fredrik Lindgren. Żaden z reprezentantów Polski nie awansował do finału. Choć, gdyby dopisało trochę szczęścia, to tak naprawdę każdy z naszej eksportowej trójki mógłby się w nim znaleźć.
Na piątym miejscu zmagania zakończył Bartosz Zmarzlik. Był on wczoraj najlepiej ścigającym się zawodnikiem na dystansie. W klasyfikacji generalnej odrobił jeden punkt do Taia Woffindena i teraz jego strata do trzeciego miejsca wynosi 8 punktów. Będzie to jednak bardzo trudne do osiągnięcia.
Ostatecznie na siódmej pozycji zmagania zakończył Piotr Pawlicki. On jednak może być z siebie zadowolony, ponieważ dzięki temu występowi ma już niemalże na pewno zapewnione miejsce w przyszłorocznym cyklu.
Gorzej sytuacja wygląda u Macieja Janowskiego. Ten był wczoraj dziewiąty. Gdyby nie to, że w jednym wyścigu zajął ostatnie miejsce, to na pewno zawody zakończyłby co najmniej na półfinałach. A tak, to do końca Grand Prix będzie musiał walczyć o to, aby utrzymać się w czołowej ósemce.
Kolejne zawody już za tydzień, 1 października w Toruniu.