Czesław Michniewicz zrealizował cel stawiany przed reprezentacją Polski – w postaci wyjścia z grupy mundialu. Dziś toczy się oczywiście burzliwa dyskusja, w jakim stylu to zostało zrobione, czy biało – czerwoni idą w dobrą stronę, czy ten model pt. „cel uświęca środki” jest do zaakceptowania. „ Mówiłem w szatni, by nie dać sobie odebrać radości stwierdzeniami, że to awans szczęśliwy. Wiem, jakie mamy bolączki. Są zespoły, które lepiej operują piłką i stwarzają więcej sytuacji. Ale na końcu zawsze liczy się wynik” – mówił na gorąco po porażce z Argentyną selekcjoner.
Wszystkich nie przekona. Dyskusja prędko nie uichnie. Wiele będzie zależało też od niedzielnego meczu z Francuzami – czy reprezentacja Polski kolejny raz będzie próbowała pomieszać szyki Trójkolorowym tym samym sposobem. Czy może poczuje, że faza pucharowa nie wymaga już konktatorstwa. Mądrości i organizacji – owszem, ale może z delikatną nutką fantazji.
Jak informuje Weszlo.com, Czesław Michniewicz ma już w kieszeni przedłużenie kontraktu z PZPN do końca eliminacji Euro 2024.
Cezary Kulesza i stojący za nim zarząd związku musiałby być mocno zdegustowany stylem w jakim ten awans się udało. Trudno się jednak tego spodziewać. Najpewniej PZPN pozwoli Michniewiczowi dopracowywać kadrę według swojego zamysłu.
W swoim video blogu dziś na gorąco mówił o tym Tomasz Ćwiąkała:
– Zagraliśmy bardzo słabo z reprezentacją Argentyny, zagraliśmy dość przeciętnie z reprezentacją Meksyku. W wielu aspektach byliśmy świetni. W bardzo wielu sytuacjach ratował nas Wojtek Szczęsny i wydaje mi się, że trzeba zachować pewien umiar. Doceniać selekcjonera i reprezentantów za to, że wyszli z grupy. Zauważać pewne rzeczy, które są do poprawy. Świętować sukces, ale też nie robić z naszej reprezentacji czegoś, czym my nie jesteśmy – bo ten turniej uwypuklił sporo braków. Mam nadzieję, że Czesław Michniewicz będzie klocek po klocku te elementy poprawiał w trakcie eliminacji.