Zlatan Ibrahimović nie gra w reprezentacji Szwecji od nieudanego Euro 2016. Przez kilka ostatnich lat mieliśmy do czynienia z paradoksem, kiedy najbardziej utytułowany szwedzki piłkarz jest niechciany w drużynie nawet przez selekcjonera i swoich „kolegów”. Ego Zlatana jest większe niż szatnia piłkarska. Niewielu lubi presję, którą wytwarza, wypowiedzi sugerujące, że wszystko zaczyna i kończy się na nim. Jest Zlatan i dziesięć przezroczystych koszulek. Jednocześnie ów Zlatan jest dziś w fenomenalnej formie. Zdobył 10 goli w 6 spotkaniach Serie A. Wciąga Milan na fotel lidera tabeli.
Kilka tygodni temu Ibrahimović wrzucił do mediów społecznościowych zdjęcie w koszulce kadry Szwecji, z komentarzem „Dawno się nie widzieliśmy”. Pierwszy komentarz selekcjonera Szwedów Janne Anderssona był dosyć sceptyczny. Oświadczył, że ten temat jest poza nim i nie wie, o co chodziło „Ibrze”. To wydawało się ucinać temat powrotu. Jednak…
Dziś Janne Andersson wypowiada się o powrocie Zlatana w sposób tak otwarty, jak nigdy dotąd.
„Niesamowicie mi imponuje swoim głodem, zaangażowaniem, jakością. To nasz najlepszy piłkarz wszech czasów ” – obwieszcza. „Aby wrócić, musi chcieć”.
🇸🇪 Dzisiaj selekcjoner Szwecji,Janne Andersson:
— Piotr Piotrowicz (@Piotrowicz17) November 23, 2020
– Zlatan niesamowicie mi imponuje swoim głodem,zaangażowaniem i jakością. To nasz najlepszy piłkarz wszechczasów.
– Aby wrócić do reprezentacji, Zlatan sam musi chcieć. Szanuję jego decyzję sprzed 4 lat. Teraz musi zmienić zdanie.
Jeśli to naprawdę wystarczy, wydaje się, że jesteśmy bliscy wielkiego come backu. Ibrahimović chce. Wróci z drzwiami i futryną, obwieszczając, że to najlepsze, co mogło spotkać szwedzki naród przed wielkim turniejem. Coś nam mówi, że jeśli tylko do marca pod względem piłkarskim Zlatan nie złapie poważnej zadyszki, w czerwcu mamy jak w banku, że wychodzi na Bednarka i Glika na Euro.