Jeszcze przed kilkoma dniami media donosiły o zaledwie jednym przypadku koronawirusa w Jordanii. Wirus jednak się rozprzestrzenia, a co za tym idzie władze wdrażają kolejne środki zapobiegawcze.
„Świeci słońce, 27 stopni Celsjusza, ale koronawirus się rozpowszechnia. To nieprawda, że zabija go wysoka temperatura. Jest już 40 potwierdzonych przypadków i od środy wprowadzono stan wojenny na ulicach Ammanu” – relacjonował we wtorek w rozmowie dla Kanału Sportowego.
Polski napastnik wrzuca do sieci zdjęcia uzbrojonych żołnierzy i wozów opancerzonych, które wyjechały na ulice miasta. Twierdzi, że miejscowa mentalność zakłada, że tego typu środki sprawią, że ludzie potraktują kwarantannę na serio.
Z dzisiaj zdjęcia co się dzieje na ulicach pic.twitter.com/EGe3PEyPWX
— Lukasz Gikiewicz (@gikiewiczlukasz) March 18, 2020
Sam nie ma pojęcia jak długo będzie musiał przebywać w zamknięciu. Treningi jego zespołu Al-Faisaly zostały wstrzymane. Nie można wykluczyć, że rozgrywki zostaną wznowione dopiero za kilka tygodni. Może dopiero po ramadanie. Mimo tego, nie zdecydował się na powrót do Polski. Jego partnerka przebywa obecnie w swojej ojczyźnie – w Chorwacji. Gdyby chciał do niej dołączyć, musiałby po kolei przechodzić kwarantannę – najpierw w Polsce, później w Chorwacji.
„Dwa tygodnie temu w Jordanii zdiagnozowali pierwszego pacjenta. Zbagatelizowali to. Myśleli, że to ich nie dotyczy. W klubie się ze mnie śmiali, że myję ręce, że nie podaję dłoni na powitanie, tylko mówię „Salam alejkum”.