Gdy po raz pierwszy spojrzeliśmy w terminarz Bundesligi na sezon 2016/2017, to podświadomie wzrokiem szukaliśmy meczu Bayernu z Borussią w rundzie jesiennej. No dobra, Derby Zagłębia Ruhry też nas interesowały. Ani przez chwilę jednak nie pomyśleliśmy, by sprawdzić datę meczu Bayernu Monachium z RB Lipsk. Stwierdziliśmy bowiem, że taka wiedza jeszcze w lipcu nie jest nam do niczego potrzebna.
Sezon Bundesligi ułożył się jednak w ten sposób, że w ostatnim meczu 2016 roku Bawarczycy na swoim boisku podejmowali właśnie beniaminka z Lipska. Nie byłoby w tym nic dziwnego, żeby nie to, że po 15 kolejkach i jedni i drudzy mieli na swoim koncie po 36 punktów. Obie ekipy ponadto przewodziły w ligowej tabeli.
Gdy dodamy do tego, że jeszcze niespełna dwa tygodnie temu to RB Lipsk prowadził w tabeli, a Bayern był drugi, to to wszystko wydaje się jeszcze bardziej nieprawdopodobne. Między sobą kwestię panowania w lidze, przynajmniej jesienią, obie ekipy miały rozstrzygnąć w 16. kolejce. Na Alianz Arena przyjechali podopieczni Ralpha Hasenhuttla.
Mecz dobrze zaczęli goście, którzy częściej przebywali na połowie przeciwnika. Po groźnym strzale z dystansu wywalczyli sobie rzut rożny, po którym zakotłowało się w polu karnym Manuela Neuera. Bayern też miał swoje szanse, głównie za sprawą fantastycznie dysponowanego w tym spotkaniu Douglasa Costy. Brazylijczyk imponował szybkością, dryblingiem oraz sprytem i raz za razem stwarzał zagrożenie pod bramką Petera Gulasciego po indywidualnych akcjach.
Bramka dla Bayernu to jednak akcja skrzydłem prawym. Dwójkową akcję Robben-Lahm próbował skończyć Lewandowski, ale piłka po jego strzale odbiła się od słupka. Spadła tuż pod nogi Thiago, któremu zostało tylko dobić ją do pustej bramki.
Bayern poszedł za ciosem i tuż po chwili podwyższył na 2:0. Konkretnie Xabi Alonso, który wykończył błąd w środku pola Keity tracącego piłkę na rzecz Vidala. Ten szybko podał ją do Lewandowskiego, który ściągnął na siebie uwagę środkowych obrońców i prostopadłym podaniem obsłużył byłego zawodnika Realu Madryt. Hiszpan płaskim strzałem w długi róg zapewnił Bayernowi podwyższenie.
Lipsk bardzo chciał, ale niewiele mógł zrobić, gdyż Bayern wskoczył na właściwe tory. A gdy Bawarczycy są w fomie, to mało kto na świecie jest im w stanie zaszkodzić. Na domiar złego Forsberg bez pardonu wyciął równo z trawą Lahma, gdy ten wyprowadzał kontrę i goście od 29 minuty grali w osłabieniu. Niewiele wskazywało, że Lipsk będzie się w stanie jeszcze dźwignąć w tym spotkaniu.
Tuż przed przerwą po raz kolejny lewą flanką urwał się Costa, którego na skraju pola karnego skubnął Gulasci i sędzia wskazał na wapno. Do piłki ustawionej na 11. metrze podszedł Robert Lewandowski i pewnie jedenastkę wykorzystał. Bayern 3, Lipsk 0. Nokaut.
Druga połowa to już historia. Bayern grał swoje, przeważał, Lipsk dzielnie walczył, ale nic konkretnego z tego nie wynikało. Dwie szanse miał Lewandowski, który najpierw przegrał pojedynek z bramkarzem, by chwilę później piłkę w sytuacji sam na sam posłać nad bramką. Bawarczycy wygrali 3:0 i samodzielnie przewodzą w tabeli.
A Lipsk mimo wczorajszej porażki pokazał jesienią kawał dobrej piłki. Jeśli beniaminek nie spuści z tonu, to może być w tym sezonie ogromną niespodzianką. Na tę chwilę nad trzecią w tabeli Herthą zawodnicy Ralpha Hasenhuttla mają sześć punktów przewagi.