Artur Boruc po raz ostatni zagrał w barwach Legii w połowie lutego. W spotkaniu z Wartą Poznań przedwcześnie opuścił boisko z czerwoną kartką. Od tamtego momentu, choć karę odcierpiał, próżno szukać go nawet w szerokiej kadrze zespołu. Dochodziło już do sytuacji, w których gdy drużyna jechała na mecz, Boruc podróżował na niego z kibicami lub też zajmowały go zupełnie prywatne sprawy i wyjazdy w całkiem inne kierunki. Okazuje się, że w tle rozgrywa się niecodzienny spór. Konkrety w programie „Pogadajmy o piłce” przedstawił dziennikarz serwisu meczyki.pl Tomasz Włodarczyk.
Najlepsi bukmacherzy
- Duża ilość bonusów
- Aplikacja mobilna
- Nowoczesny wygląd serwisu
- Stale rozwijana oferta na sporty motorowe
- Nawet 600 PLN w bonusie powitalnym
- Skromna i elegancka szata graficzna
- Prosty, czytelny interfejs użytkownika
- Mała oferta zakładów
- Kursy nie zawsze są zadowalające
Mam informację, że Artur Boruc nie gra w Legii, bo nie została opłacona jego kara 25 tysięcy złotych w Komisji Ligi. I to jest konflikt de facto wewnętrzny – może nie między trenerem a piłkarzem, a piłkarzem a klubem
Kara nałożona na Artura Boruca – trzy mecze zawieszenia plus 25 tysięcy złotych grzywny – wynikała z interpretacji Komisji Ligi, która orzekła, że bramkarz naruszył nietykalność cielesną przeciwnika. – Tego typu zachowania muszą być piętnowane w adekwatny sposób, bowiem są sprzeczne z Regulaminem Dyscyplinarnym i Kodeksem Etycznym PZPN. Komisja Ligi w wymiarze kary uwzględniła także zachowanie zawodnika, którego dopuścił się wobec operatora kamery. Przypadkowo zaszedł on drogę Borucowi, a odepchnięcie pracownika produkcji TV było nieadekwatne do zaistniałej sytuacji – argumentowano wówczas.
Okazuje się, że w Legii powstał spór o to, kto powyższą karę powinien zapłacić. Vuković, obecny w studiu Meczyki.pl, zasugerował, że Komisja Ligi może nie doczekać się zapłaty kary. A w związku z tym Boruc nie pożegna się z kibicami w ostatnim ligowym meczu tego sezonu.