Słowacy albo szerzej – gracze przychodzący z ligi słowackiej, będą w startującym sezonie Ekstraklasy najliczniej reprezentowaną grupą piłkarzy, rzecz jasna obok Polaków. Już w poprzednich rozgrywkach, w 16-zespołowej stawce, mieliśmy ich 20. Teraz ta liczba jeszcze wzrośnie, między innymi dzięki znaczącym transferom Lubomira Sobotki do Lecha czy Tomasa Huka do Piasta – dwóch czołowych zawodników Dunajskiej Stredy, z którą nota bene tyle co w pucharach odpadła Cracovia.
Najlepsi bukmacherzy
- Duża ilość bonusów
- Aplikacja mobilna
- Nowoczesny wygląd serwisu
- Stale rozwijana oferta na sporty motorowe
- Nawet 600 PLN w bonusie powitalnym
- Skromna i elegancka szata graficzna
- Prosty, czytelny interfejs użytkownika
- Mała oferta zakładów
- Kursy nie zawsze są zadowalające
Przegrywamy pucharach z naszymi sąsiadami już drugi rok z rzędu, ale polska liga wciąż jest dla nich atrakcyjną stacją przesiadkową na Zachód. Jednocześnie nigdy nie byli to dla nas drodzy piłkarze – Satka za 750 tysięcy euro zdecydowanie przoduje w tym gronie. Dalej były to zazwyczaj tańsze transakcje i dodajmy, że nie zawsze udane, bo należy wymienić w tym gronie choćby Mariana Jarabicę, Jana Zapotokę czy Ondreja Dudę.
Na rynku słowackim wciąż pozostaje do wyciągnięcia jedna perełka – i wiedzą o tym wszyscy menedżerowie czy dyrektorzy zainteresowani tym rynkiem. Pytanie: czy dla polskich klubów z czołówki w ogóle w zasięgu? To 25-letni Słoweniec Andraz Sporar ze Slovana Bratysława. Klubu, który czynił wielkie wysiłki, by utrzymać kadrę na europejskie puchary, po czym odpadł w środę w pierwszej rundzie eliminacji z czarnogórskim FK Sutjeska Nikšić i teraz prędzej rozważa czy aby nie zwolnić trenera. Jak zwykle w futbolu – po tego typu porażce transfery stają się od razu łatwiejsze. Często okazują się koniecznością, dla ratowania budżetu. A sami piłkarze tracą argumenty, jakie mieli wcześniej, by się z klubu nie ruszać.
Andraz Sporar – w sezonie 2018/2019: 36 meczów, 34 gole, 9 asyst.
W samej lidze słowackiej: 30 meczów, 29 goli, 7 asyst
Kozak. Rekordzista pod względem liczby bramek w lidze słowackiej w jednym sezonie. Ale też piłkarz nie bez wad, co od razu uzasadnia nam, czemu kluby z Zachodu nie pielgrzymują jeszcze do Bratysławy z walizkami pełnymi pieniędzy. Jako młody chłopak odbił się od FC Basel, mało grał w Arminii Bielefeld. Tak naprawdę odpalił dopiero w Slovanie – i to w drugim sezonie. Można szukać analogii między nim a Nemanją Nikoliciem który przed transferem do Legii zachwycał wyłącznie w lidze węgierskiej, więc naprawdę duże kluby – analizując to – wstrzymywały księgowe przed uruchamianiem przelewu.
Dziś argumentu pucharowego już nie ma. Teoretycznie, można wyjeżdżać. Slovan nigdy nie sprzedał swojego piłkarza bardzo drogo. W okolicach 1,5 miliona euro zakręcił się w ostatnich latach jedynie transfer Gwinejczyka Seydou Soumaha do Partizana Belgrad. Zatem na granicy wysiłku możliwego do podjęcia chociażby przez Legię Warszawa.
Nieoficjalnie, wiadomo, że w niejednym klubie Ekstraklasy – zresztą dziwilibyśmy się, gdyby było inaczej – mają Sporara w swoich notesach. Ale czy jest do wyjęcia? Pytanie, jakie inne kluby zgłoszą się po niego w najbliższej przyszłości? I czy aby nie zapracował minionym na bezpośredni transfer na Zachód, bez stanów pośrednik w postaci transferu do Polski. Niezależnie od tego, warto mieć go na radarze i obserwować, co się wydarzy.