W piątek, gdy reprezentanci Polski męczyli się z Holendrami, Erling Haaland wpisał się na listę strzelców w starciu z Austrią. Wykorzystał nieoczywistą okazję. W niełatwej sytuacji strzelił nie do obrony dla bramkarza Austriaków – Alexandra Schlagera. Tamtego dnia nie dało to punktów Norwegom, którzy jednak przy kolejnej okazji w pełni zrehabilitowali się gromiąc 5:1 na wyjeździe Irlandię Północną. W poniedziałkowy wieczór w Belfaście, napastnik Borussii Dortmund dopisał do swojego dorobku dwa kolejne trafienia. Każde nieprzeciętnej urody.
To drugi i trzeci gol 20-letniego Norwega, w dopiero czwartym występie dla reprezentacji swojego kraju. Po tym co prezentował w ostatnim sezonie, nie mamy cienia wątpliwości, że strzeli ich jeszcze wiele!
Osiemnaście goli w 20 spotkaniach – to jego bilans od początku 2020 roku. Godny… Roberta Lewandowskiego, który w tym wieku promował się dopiero ze Znicza Pruszków do gry w Lechu Poznań. Jeśli Robert mówi o swojej karierze, że „wszystko w niej zaczęło się późno, późno zyskał pełną świadomość piłkarza na topowym poziomie”, to u Haalanda jest dokładnie na odwrót.
U niego wszystko dzieje się szybko…
Erling Haaland is a cheat code man. What a goal. What a player. Robot. So happy he plays for us. pic.twitter.com/a932QMPAHh
— james 🐝 (@BorusseJames) September 7, 2020
Pierwszy raz postraszył Irlandię Północną już w siódmej minucie meczu. Nie szukał idealnej pozycji, po prostu przyłożył z tego co miał – dopadł bezpańską piłkę za szesnastką i po chwili zatrzepotała w siatce.
Kilkadziesiąt minut później dopełnił dzieła, trafiając na 5:1. Takie akcje ogląda się z przyjemnością!
ERLING HAALAND AGAIN, 5-1!#NORNIR pic.twitter.com/HKY7096cbw
— Benjamin Hajji (@BenjaHajji) September 7, 2020