Na weszlo.com wspomniano kiedyś o anegdocie, którą zdobywca Ligi Mistrzów z FC Porto i Barceloną, portugalski pomocnik Deco, opowiedział kiedyś ex-piłkarzowi Legii Warszawa, Edsonowi: – Wchodzę do samolotu z Rio de Janeiro do Barcelony, siadam w klasie biznes. Gdzieś tak metr czy dwa metry ode mnie atrakcyjna blondynka. Po godzinie lotu zagaiłem w najgłupszy sposób, pytając, dokąd leci (choć wiadomo, że każdy leci do Barcelony). Na szczęście nie zwróciła na to uwagi.
I mówi: – A, zaśpiewać kilka piosenek… Pytam: – To jesteś piosenkarką, tak? Ona: – Nooo, tak, a ty? W tym momencie już czuję, że jest dobrze. Rozkładam się dumnie w fotelu i mówię: – Jestem piłkarzem… Ona: – W jakimś znanym klubie? Ja: – W FC Barcelona… A ona na to: – Hmmm, nie znam…. No i cisza. Mijają kolejne minuty, nie wiem co robić, skasowała mnie, zapędziła w kozi róg tym swoim „nie znam”. Ale nie poddaję się. Pytam: – No to jak, zaśpiewasz w jakiejś dyskotece, w jakimś klubie muzycznym? Ona: – Nie, na stadionie. Ja: – Na stadionie? Jakimś dużym? Ona: – No… Takim na sto tysięcy, Camp Nou chyba czy coś takiego… Zrobiłem wielkie oczy i pytam: – To jak ty się w zasadzie nazywasz? A ona na to: – Shakira.
Ta anegdota przypomniała nam się akurat dziś, kiedy dziennikarz sportowy stacji Canal+, Żelisław Żyżyński, zaczął twittować o swojej podróży PKP.
Cytował wiernie, więc twitty są dla czytelników pełnoletnich…
Obok mnie w pociągu dwie chyba instagramerki. Chuj, jebnijmy fotkę, pierdolić pojebańców, kurwa, niech spierdala z taką ofertą.
Tak trzeba żyć?— Zelislaw Zyzynski (@ZelekZyzynski) August 13, 2019
Przepraszam za spam, ale takiego języka jak dwie dziewczyny obok mnie w pociągu, nie używam nawet nawalony przy pokerze. Przecinki zdarzają mi się częściej.
— Zelislaw Zyzynski (@ZelekZyzynski) August 13, 2019
Znają Godlewskie, jutro się widzą! Butki za trzy i pół tysia, Witkac, chuj miałam nie wziąć? Niech spierdalają, mój chajs.
Ps. Wyglądam jak blachara po solaris. Dziwki i koks, to nasza muza…
Nigdzie życia nie poznasz jak w Warsie.— Zelislaw Zyzynski (@ZelekZyzynski) August 13, 2019
Wychodzę z Warsu. „Spoko jest dla mnie to, za co jest chajs. Reszta niech kurwa spierdala”.
Tak, to cytat. Zachowałem staranność.— Zelislaw Zyzynski (@ZelekZyzynski) August 13, 2019
Wulgarny język w prywatnych rozmowach nie jest niczym nadzwyczajnym, nawet na najwyższych szczeblach – wystarczy przypomnieć słynną „aferę taśmową” z nagraniami „u Sowy”, kiedy to politycy mówili między innymi, że polskie państwo to „ch*j, dupa i kamieni kupa”.
Okazało się, że brzydkim słownictwem w pociągu Żyżyńskiego również posługują się nieprzypadkowi ludzie. Dziennikarz Canal+ pasażerek nie znał, w przeciwieństwie do miliona obserwujących na Instagramie.
Okazało się bowiem, że towarzyszką w podróży redaktora jest tzw. patoinfluencerka, a także zawodniczka FAMA MMA, Marta Linkiewicz.
Ta pani to była. Znana znaczy? https://t.co/eOxkeAJP6t
— Zelislaw Zyzynski (@ZelekZyzynski) August 13, 2019
Dziennikarz potwierdził, że to właśnie „Linkimaster” jest bohaterką jego Twittów. Gdy zapytał, czy jest znana – twitterowicze opowiedzieli mu o historii Linkiewicz. – Nie wierzyłem i zerknąłem w sieć. Straszny jest ten świat – skomentował. – Przepraszam wszystkich za dzisiejsze wpisy. Wiedza, którą przypadkowo otrzymałem jest niesmaczna – dodał w osobnym poście.
Opisane przez niego słownictwo w ustach przypadkowej osoby mogłoby szokować, jednak gdy dowiadujemy się, że to Marta Linkiewicz – przesunięta poza horyzont granica kontrowersji sprawia, że trudno nawet podnieść brew ze zdziwienia. Takowe bowiem nie występuje. Trudno też wytykać brak kultury komuś, kto właśnie na tym zbudował swoją historię w polskim Internecie. I wyciska swój czas niczym cytrynę, przy okazji wybierając drogę sportową.
Przypomnijmy, że Linkiewicz na gali FAME MMA 3 pokonała jedną z sióstr Godlewskich, zaś w drugim swoim pojedynku musiała uznać wyższość Anieli Bogusz (Lil Masti), znanej dawniej jako „SexMasterka”. Pociągiem zmierzała na trening…