Aż do wczoraj, Kamil Glik był jednym z najwytrwalszych piłkarzy Serie A, a może i w całej Europie. W najdziwniejszym sezonie od lat, pełnym kontuzji spowodowanych nagromadzeniem meczów i ciasnym kalendarzem, on w lidze włoskiej nie opuścił ani minuty. 33-letni stoper reprezentacji Polski był nie do zastąpienia w jedenastce Filippo Inzaghiego. Kiedy niedawno obchodził urodziny, a Zbigniew Boniek publicznie na Twitterze życzył mu zdrowia, Kamil odpowiedział prezesowi, że bez obaw – choć lat już trochę minęło, w baku jeszcze trochę benzyny zostało. Udowadniał to tydzień w tydzień na boiskach Serie A. W statystykach pozostawał jednym z najbardziej zapracowanych defensorów ligi. Poczuł odpowiedzialność za projekt Benevento, gdzie należy do klubowej starszyzny i liderów szatni. Po trudnym początku, sytuacja drużyny okazuje się dziś całkiem bezpieczna. Beniaminek ma 10 punktów przewagi nad strefą spadkową, a w niedzielę podzieliło się punktami z faworyzowaną AS Romą.
Kamil Glik po 22 meczach ligowych granych od deski do deski, tym razem w 57. minucie został przedwcześnie wyrzucony przez sędziego do szatni.
W doliczonym czasie pierwszej połowy Glik obejrzał pierwszą żółtą kartkę za dyskusje z arbitrem. Niespełna kwadrans po zmianie stron sędzia znów go upomniał, tym razem po faulu na Henriku Mkhitaryanie. Z czerwoną kartką musiał opuścić boisko, co oznacza, że nie będzie dłużej piłkarzem z maksymalną liczbą minut rozegranych w rozgrywkach Serie A.
Entrataccia di #Glik su #Mkhitaryan e rosso!!! Esce #Veretout ed entra #Dzeko #BeneventoRoma 0-0 pic.twitter.com/OUIXcmD4cF
— RomaCalcioBlog (@BlogRoma) February 21, 2021
Z jego punktu widzenia to prawdopodobnie tylko statystyka, a najważniejsze, że Benevento grając w dziesiątkę uratowało jeden punkt z Romą. Końcówka była nad wyraz nerwowa. Z czerwoną kartką wyleciał także trener Filippo Inzaghi, a w doliczonym czasie sędzia podyktował dla Romy rzut karny, który finalnie został anulowany po analizie sytuacji ze spalonym. Tym samym utrzymał się bezbramkowy remis.