Marcin Karwot, dziennikarz ŁNP: Spotkaliśmy się tutaj dzisiaj przy okazji wywiadu dla portalu “Łączy Nas Pasja”. To dobra okazja, by zapytać ciebie, jak zaczęła się twoja pasja do MMA?
Najlepsi bukmacherzy
- Duża ilość bonusów
- Aplikacja mobilna
- Nowoczesny wygląd serwisu
- Stale rozwijana oferta na sporty motorowe
- Nawet 600 PLN w bonusie powitalnym
- Skromna i elegancka szata graficzna
- Prosty, czytelny interfejs użytkownika
- Mała oferta zakładów
- Kursy nie zawsze są zadowalające
Cezary Oleksiejczuk: Moja przygoda z MMA rozpoczęła się dość prosto, bo po prostu poszedłem na trening ju-jitsu. Był to trening trochę mieszany, bo była też stójka. Miałem wtedy 14 lat. Spodobało mi się i od tego czasu zostałem już w tym sporcie. Obecnie mam 22 lata, jestem mistrzem FEN, więc siedzę w tym sporcie od ładnych paru lat i notuję nawet niezłe sukcesy.
Twój starszy brat jest również zawodnikiem MMA. W dodatku walczy aktualnie w UFC, więc to naprawdę mówi samo za siebie. Czy on również był dla ciebie motywacją?
– Tak, dokładnie. Mój brat był pierwszy, jeśli chodzi o trenowanie MMA. U nas sport zawsze był bardzo ważny. Od najmłodszych lat braliśmy udział w jakiś turniejach biegowych czy szkolnych zawodach. Mój brat zapoczątkował sporty walki, a ja spoglądałem na niego i na to, jak on się tam rozwija. Gdy mój brat zaczął wygrywać pierwsze zawodowe walki to stwierdziłem, że chciałbym robić dokładnie to samo. Teraz walczy w najlepszej lidze na świecie, czyli UFC. Zaliczył tam już osiem walk i bije się tam na najwyższym poziomie światowym. Nie ukrywam, że chciałbym pójść w jego ślady i dostać się do tej organizacji.
Miałeś okazję trenować lub poznawać tajniki MMA w Stanach Zjednoczonych?
– Nie miałem okazji jeszcze trenować za granicą. Cały czas trenujemy w Polsce, aktualnie w Ankos MMA w Poznaniu. Bardzo wielu zawodników z Europy i innych zakątków przyjeżdża właśnie do Polski, by poprawiać swoje umiejętności. W Poznaniu jest bardzo mocna ekipa, więc mogę sobie porównać poziom do zawodników z innych krajów. Mamy jednak właśnie też plan, by polecieć w przyszłości do USA, by tam zrobić camp przygotowawczy. Trochę tajników MMA jednak już poznałem, ponieważ miałem okazję jechać z moim bratem na parę gal UFC, gdzie występował. Byłem w Las Vegas, byłem w Abu Zabi, więc miałem okazję zobaczyć, jak to wszystko wygląda od zaplecza. Wtedy też można podpatrywać jak trenują najlepsi, więc wyciągam z tego jakieś nowe techniki albo ciekawostki. Takie wyjazdy dużo dają i fajnie, że mogę z tego korzystać.
Jest jakaś ogromna przepaść umiejętności pomiędzy polskim MMA i UFC? Jest jednak trochę polskich wojowników, którzy potrafili się jednak przebić w tej najmocniejszej organizacji.
– Myślę, że jakiejś ogromnej przepaści nie ma. Na pewno mają wyższy poziom, jeśli chodzi o techniki, bo te MMA było zapoczątkowane u nich już dość dawno. Zawodnicy mają też przede wszystkim o wiele więcej sparingpartnerów. W Polsce dopiero w Ankosie doświadczyłem czegoś takiego, że mam do dyspozycji 15-20 sparingpartnerów. Wcześniej musiałem sparować głównie z amatorami, więc teraz jest już zdecydowanie lepiej. Na pewno gdzieś ci zawodnicy z UFC mają wyższy poziom, ale można to zniwelować innymi atutami takimi jak wydolność czy siła. Pokazał to między innymi Janek Błachowicz, który wyjechał z Polski i po jakimś czasie zaczął już odnosić sukcesy w UFC.
Niektórzy zawodnicy UFC najwyższą formę łapią w okolicach 40 roku życia. Ty masz 22 lata i tak naprawdę całą karierę przed sobą. W jakim wieku chciałbyś postarać się o angaż w tej najbardziej prestiżowej organizacji?
– Chciałbym jak najszybciej. Mój brat miał 22 lata, gdy podpisał kontrakt z UFC. Rok później stoczył tam swoją pierwszą walkę. Myślę więc, że za rok albo za dwa lata chciałbym tam zawalczyć. Myślę, że jest to jak najbardziej do zrobienia.
A ty miałeś już jakieś sygnały ze strony UFC, że jest zainteresowanie twoją osobą?
– Jest teraz w sierpniu Contender. Jest to taka gala pod UFC, gdzie wygrywa się jedną walkę i idzie się właśnie do tej najważniejszej organizacji. Były wstępne rozmowy, by tam zawalczyć, ale niestety trochę za późno się to zazębiło. Tym razem się nie udało, ale mam nadzieję, że w przyszłym roku będę mógł się tam zaprezentować.
Teraz jesteś topowym zawodnikiem federacji FEN. Dotychczas walczyłeś tam cztery razy i wszystkie walki zostały zakończone twoim zwycięstwem. Dzierżysz też pas wagi półśredniej tej federacji i wkrótce będziesz bronił go w walce z Kamilem Kraską. Jak się nastawiasz do tej potyczki?
– Nastawiam się do tej walki jak do jakiegoś mistrza świata. Nie ma co lekceważyć przeciwników. Kraska jest młodym i ambitnym zawodnikiem, a jego rekord to 8-1, więc będzie to na pewno mocne wyzwanie dla mnie. Ja też jeszcze nie mam jakoś dużo walk zawodowych na swoim koncie, więc zbieranie doświadczenia jest dla mnie bardzo ważne. Każda walka to dla mnie lekcja, a na polskim podwórku jest jeszcze kilku zawodników, z którymi chciałbym się zmierzyć w przyszłości. Potem chciałbym wypłynąć na dalsze wody.
FEN jest dość rozpoznawalną polską organizacją MMA. Wiadomo jednak, że tą najbardziej popularną jest KSW. Czy próbowano cię już tam zwerbować?
– Tak, takie rozmowy były już prowadzone dawniej. Matchmaker KSW mówił w wywiadzie kiedyś, że mnie zaprasza do organizacji. Podwoił albo nawet potroił moją gażę, ale na razie jestem w FEN, mam tu kontrakt i tutaj skupiam się na obronie pasa mistrzowskiego. Jak będzie dalej, zobaczymy.
Jak wygląda codzienne życie zawodnika MMA? Masz teraz walkę przed sobą, więc ciekawi mnie, jaki plan tygodnia realizujesz?
– Taki obóz przygotowawczy trwa zazwyczaj 2,5 miesiąca. Przed tą walką zwiększyłem to nawet do 3 miesięcy. Mój dzień wygląda tak: 7 rano wstaję i jem śniadanie, godzina 10 wyjeżdżam na trening. Tam głównie jestem w ruchu około 2,5 godzin. Wracam do domu, jem obiad i regeneruję się, a potem znowu idę na kolejny trening. Tak wygląda mój tydzień od poniedziałku do piątku. W sobotę mam jedne luźniejsze zajęcia, a niedzielę przeznaczam na regenerację. Tak zasuwam przez trzy miesiące, więc tego przygotowywania jest bardzo dużo. Nie pracuję nigdzie, bo nie miałbym po prostu czasu na regenerację i też nie mógłby trenować dwa razy dziennie. Dlatego tak ważne w tym sporcie jest wsparcie sponsorów.
Tak jak mówiłem wcześniej, masz 22 lat, więc jesteś stosunkowo młodym zawodnikiem. Czy dopada się jeszcze stres przed walkami?
– Stres zawsze mi towarzyszy. Mam na koncie ponad 80 walk amatorskich, 10 zawodowych i zawsze, gdy wychodzę do oktagonu, to ten stres gdzieś się pojawia. Jest to jednak motywujące uczucie, a nie takie, które by mnie gdzieś tremowało lub spalało. Wydaję mi się, że ten stres będzie pojawiał się jednak zawsze i jest to też jednak część naszej pracy. Muszę nauczyć się z tym żyć i wtedy nie będzie stanowił jakiegoś większego problemu.