Artur Boruc z powodu kontuzji nie wystąpił w sobotnim meczu przeciwko Wiśle Płock. Od dwóch tygodni w bramce Legii zastępuje go utalentowany, ale i 21 lat młodszy Cezary Miszta. Były reprezentant Polski wcale nie zamierza jednak wieszać rękawic na kołku. „Może to charakter nie pozwala mi na to, by kończyć w momencie, gdy całkiem dobrze się czuję. Od czasu do czasu ciało daje do zrozumienia, że nie jestem już 18-latkiem, ale poza tym radzę sobie” – mówił ostatnio w wywiadzie dla TVP Sport. To wyjątkowy paradoks, że najstarszym czynnym piłkarzem w Ekstraklasie jest dziś właśnie on, który od zawsze powtarza, że nie był tytanem pracy, a wręcz leniuchem. Ale jest w Legii i chce tę przygodę kontynuować. Zwolennikami tego rozwiązania są też żona i córki, które początkowo były sceptyczne w kwestii powrotu do Warszawy, ale dziś są z niego zadowolone.
Serwis internetowy Legii zarejestrował wesoły moment, kiedy Czesław Michniewicz ze sztabem i piłkarzami składają życzenia Borucowi.
„Wyglądasz jak właściciel klubu” – śmieją się, kiedy w eleganckim płaszczu i szaliku staje w szatni zespołu, wysłuchuje „Sto lat” i odbiera życzenia. „Wszystkiego dobrego, dużo zdrówka ci życzę. Przepraszamy za nerwy, ale przy 3:0 pomyśleliśmy, że zaczynasz już kroić tort” – mówi do niego żartobliwie trener Czesław Michniewicz. Wręcza symboliczną statuetkę.
Prezent się udał! 🎁
Jeszcze raz, wszystkiego najLepszego @ArturBoruc! 🥳 pic.twitter.com/Ae45IS1YLo
— Legia Warszawa 👑 (@LegiaWarszawa) February 20, 2021
Boruc wywołał powszechną wesołość, kiedy dziękując kolegom i sztabowi, zarządził w klubie dzień wolnego. Został również poproszony o to, by mówić po angielsku – by wszyscy członkowie zespołu mogli go zrozumieć.
Arsene Wenger odpowiada na pytanie: Fabiański czy Szczęsny?!