Andrzej Iwan jest absolutnie unikalny w swojej brutalnej szczerości i tym jak bez upiększania podzielił się ze światem własnymi problemami. W ostatnim odcinku programu „Hejt Park” w Kanale Sportowym, na proste pytanie: „Andrzej, co w ogóle u ciebie?”, odpowiedział rozbrajająco szczerze i przejmująco. Życie Iwana to ciągły rollercoaster. Co jakiś czas pędzi w dół tak szybko, że wydaje się, że nie będzie już w stanie wziąć kolejnego zakrętu.
Do niedawna współpracował z Wieczystą Kraków, jako doradca właściciela i nieoficjalny dyrektor sportowy klubu. Musiał zrezygnować z tej roli. Wróciły wspomniane przez „Ajwena” demony, które w połączeniu z typowymi chorobami na dłuższy czas uniemożliwiły mu pracę. Wieczysta nie mogła czekać. Zadania czekały na wykonanie, więc przejął je ktoś inny.
”Nie spodziewałem się takiej inicjatywy od Wisełki”
W Wiśle, jako pracownik działu skautingu, Iwan ma jeździć na obserwacje piłkarzy na żywo, a także robić to za pośrednictwem systemu InStat. Będzie bezpośrednio podlegał Arkadiuszowi Głowackiemu. Uwaga ma w dużej mierze koncentrować się na piłkarzach z polskiej pierwszej i drugiej ligi. Zna niższe ligi. Komentował je w Orange Sport oraz Polsacie.
„Byłem w szoku, że dostałem taką propozycję. Nie spodziewałem się takiej inicjatywy od Wisełki. Nie spodziewałem się, że wrócę jeszcze do swojego klubu (…) Przejrzałem kilka stron, przede wszystkim portale wiślackie. To niebywałe, że mam taką życzliwość. Nie wiem, czym to jest podyktowane. Ja jestem w szoku. Na pewno się tego nie spodziewałem, jestem niesamowicie zbudowany” – mówi w wywiadzie dla Meczyki.pl.
Jest w autentycznym szoku, że tylu ludzi wciąż go nie przekreśliło. I mamy nadzieję, że sam otrzymał bodziec do działania, jakiego pilnie potrzebował. On potrzebuje Wisły, a Wisła jego skautingowego oka.